Na ten rajd zawsze chętnie przyjeżdżamy i to niekoniecznie jako uczestnicy. Przyjeżdżamy tak po prostu, żeby popatrzeć i poczuć klimat. XXII Podkarpacki Rajd Pojazdów Zabytkowych w tym roku zgromadził około 60 załóg. Wśród nich znalazły się nietuzinkowe auta jak Maserati Khamsin, Tatra 603, Lotus Esprit, BMW E9 oraz Honda S800.
W tym roku skupiliśmy się na próbach sportowych, które budzą zrozumiałe emocje u wszystkich. Zarówno u widzów, jak i u uczestników. Z tym, że każde z nich rozumie próbę sportową inaczej. Dla tych pierwszych dobry przejazd to widowiskowy przelot między słupkami z jazdą bokiem i piskiem opon słyszanym na wiele kilometrów.
Polskie nagrania
Wtedy kibice, którzy zajrzeli na próbę sportową, kiwają głowami z podziwem tak mocno, aż ruszają im się w dłoniach się telefony, którymi nagrywają przejazdy. Czy kiedykolwiek zostaną obejrzane? Nieśmiało przypuszczamy, że zapadną w niebyt i zapomnienie, jak te filmy ze studniówek i ślubów, które miały być dumną pamiątką na całe życie, a po latach stają się żenującym wspomnieniem blaknącym wraz z kasetą video.
My, którzy mamy pewne doświadczenie zdobyte po przejechaniu kilkudziesięciu, a może i kilkuset prób sportowych na rajdach różnej rangi, wiemy, że najlepsze czasy wykręca się spokojną i przemyślaną jazdą. Dlatego rzut oka u prowadzenie palca pomiędzy słupkami przed przejechaniem próby przynosi dobre wyniki.
Tu jest ciasno, więc pojedziemy wolniej, ale zaraz po nawrocie można pojechać szeroko, żeby słupek wziąć jak najbliżej, po czym można na pełnym gazie przelecieć te kilkadziesiąt metrów, aby zaraz wcisnąć hamulce do dechy.
Tylko spokój
Dobry czas na próbie uzyskuje się dzięki spokojnej i precyzyjnej jeździe. Na szczęście dla widzów są też tacy, którzy jadą, aby pokazać możliwości auta i zrobić show, czyli lecą z piskiem opon i rykiem silników, za nic mając bezlitośnie upływające sekundy.
Nie bez przyczyny rozpisujemy się właśnie o próbach sportowych, bo na tegorocznym „podkarpackim” było na co popatrzeć. I nie tylko chodzi o wspomniane na początku samochody. W zeszłym roku Rajd Podkarpacki pokonaliśmy trasę na pokładzie Saaba, w tym turystycznie odwiedziliśmy kilka punktów z bogatej trasy rajdu. Zaryzykujemy stwierdzenie, że próby sportowe to serce rajdu, podczas gdy nawigacja jest jego rozumem.
Próby git!
Chcielibyśmy podkreślić sprawnie przeprowadzone próby. Na przykład ta w Dubiecku, na wielkim parkingu. To była długa próba, w czasie której uczestnicy nie tylko kręcili się wokół słupków, ale mogli też elegancko spałować swoje wozy na krótkim odcinku.
Po pierwszej próbie uczestnicy pojechali na obiad, w tym czasie na parkingu nastąpiła zmiana ustawień do drugiego SZ. Wszystko poszło jak w zegarku i właściwie bez opóźnień na miejscu pojawiły się auta rajdowe.
Rzeszowskie okolice
Kilka słów o trasie, której nie mieliśmy okazji przejechać: Rajd Podkarpacki miał bazę w hotelu Zimowit w Rzeszowie. Załogi pokonywały trasę w górę i w dół w towarzystwie niesamowitych krajobrazów, o których taki mieszczuch jak ja może tylko pomarzyć. Okolice na południe od Rzeszowa są krajobrazowym samograjem, więc gdzie by nie pojechać można się zachłysnąć zielenią, górami i wiodącymi wśród nich drogami.
Pierwszego dnia trasa rajdu wiodła z Rzeszowa do Kielnarowej i Błażowej, przez zapierające dech w piersiach serpentyny w Izdebkach. Jeśli nie mieliście okazji – polecamy, abyście pokonali je swoimi zabytkami. Potem z Witryłowa przez Temeszów i Nozdrzec do Dubiecka, w którym odbyły się wspomniane już próby sportowe. W Błażowej natomiast, na tamtejszym stadionie, miał miejsce jeden z wielu konkursów elegancji. Po drodze rajdowy peleton zawitał do jednej z licznych w tych okolicach winnic, czyli do Piwnice Półtorak.
W sobotę trasa wiodła z bazy w Rzeszowie przez Siedliska, Lubenię i Wyżne oraz dalej do Boguchwały, gdzie na niewielkim placu miała miejsce kolejna próba sportowa – ciasna i wymagająca, jednak starzy bywalcy imprez poradzili sobie z nią idealnie. I znowu perfekcyjna organizacja ludzi z Automobilklubu Rzeszowskiego, a dokładnie sekcji sportowej. Kiedy jeden samochód zjeżdżał z próby, kolejny startował.
Niestety wielki plac przed spichlerzem, gdzie w poprzednich latach odbywały się próby, zajęła impreza Wojsk Obrony Terytorialnej, w której uczestniczył minister obrony narodowej. Z Boguchwały już tylko szybki skok na konkurs elegancji, który odbywał się pośród wyposażonych w lody i hamburgery sporej liczby widzów.
WYNIKI:
klasa pre 1945:
I miejsce: Artur Węgler/Magda Węgler, DKW F5 Meisterklasse 1935
II miejsce: Jerzy Pacześniak/Wiktor Paul, Ford A 1930
III miejsce: Bivoj Kolar/Jana Kolarova, Ford A Phaeton 1930
klasa post 1945:
I miejsce: Bartek Balicki/Sylwia Balicka, Triumph TR3A 1960
II miejsce: Jarosław Ciurzyński/Agnieszka Ciurzyńska, Jaguar XK150 1958
III miejsce: Grzegorz Mazur/Bożena Mazur, Syrena 100 1960
klasa post 1960:
I miejsce: Tomasz Adamczyk/Agnieszka Adamczyk, Innocenti Mini 1968
II miejsce: Tadeusz Durczyński/Katarzyna Durczyńska, Triumph Spitfire MK1 1964
III miejsce: Paweł Brukszo/Agnieszka Brukszo BMW 2002ti 1970
klasa post 1970:
I miejsce: Bartłomiej Konieczny/Karolina Konieczna, Fiat Uno DS 1987
II miejsce: Marcin Stryczak/Agnieszka Stryczak, Porsche 911 1976
III miejsce: Jarosław Podsiedlik/Natalia Podsiedlik, Skoda 100 1973