Angielska licencja się przyjęła. W piątek, 3 czerwca, jeździliśmy zabytkami cały dzień. Do pracy, do szkoły, na zakupy, na kawę, obiad i na wieczorne spotkanie na al. Na Skarpie.

 

 

W Polsce mieliśmy sporo licencji. Jedne się przyjęły zaskakująco dobrze jak Fiat 126, inne nieco gorzej jak Berliet PR100. A jeszcze inne z trudem jak wrzucanie monet do fontanny i innych zbiorników wodnych. Jeszcze w latach 70. Jan Himilsbach w filmie „Brunet wieczorową porą” narzekał, że licencja słabo się przyjmuje i nie starcza mu z niej na piwo. Po kilkudziesięciu latach niestety możemy powiedzieć, że włoska licencja stała się naszą polską tradycją, co potwierdzają foki helskiego fokarium, które po zjedzeniu miedziaków wrzuconych przez turystów do basenu już nic więcej nam nie powiedzą.

 

 

W tym wypadku licencja jest pozytywna i dobra, bo nikomu nie szkodzi. A chodzi o dzień jeżdżenia zabytkiem, który przyszedł do nas z Wielkiej Brytanii za sprawą PZM i Automobilklubu Beskidzkiego w 2009 roku. W związku z wyspiarskim pochodzeniem wydarzenie nazwano tak samo jak w Anglii czyli Drive it Day. Na początku idea trudno wchodziła pod polskie strzechy, podobnie ja licencja wrzucania monet do fontanny. Ale teraz widać, że w całym kraju ludzie jeżdżą tego dnia wszędzie, bawią się.

 

 

Wprawdzie jeszcze nie widać tłumów klasyków na ulicach. My spotkaliśmy tego dnia Peugeota 106 Rallye, AC Cobrę i kilka innych pojazdów. Ale sama ilość oznaczeń na social mediach pokazuje jak duże kręgi zatacza Drive it Day.

 

 

O co chodzi z Drive it Day?

Ideą przedsięwzięcia jest zmobilizowanie wszystkich właścicieli zabytkowych pojazdów do wyjechania nimi na drogi publiczne. Dzięki temu miłośnicy aut zabytkowych i klasycznych mogą pokazać, że ruch weterański jest naprawdę prężny i duży, a ich pojazdy są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu i zdecydowanie lepiej czują się na ulicach niż w muzeum czy na wystawach. Poza tym barwne, nietypowe i po prostu ładne maszyny sprawiają, iż tego dnia ulice są piękniejsze.

 

 

Oczywiście wiele osób korzysta ze swoich pojazdów na co dzień. I bardzo dobrze. W tym dniu jednak chodzi także o tych, którzy chowają swoje cacka gdzieś głęboko w garażu i wyjeżdżają nimi bardzo rzadko i nigdy nie robią tego w dzień powszedni. Ważne jest też to, że jeśli mamy w zanadrzu kilka pojazdów to warto tego dnia wyjąć ten, którym jeździmy najrzadziej.

 

 

Pierwszy piątek czerwca

W Polsce dzień jeżdżenia zabytkiem zawsze odbywał się w pierwszym tygodniu czerwca. Od kilku lat DiD Główna Komisja Pojazdów Zabytkowych PZM planuje wydarzenie w piątki, łącząc dzień powszedni z początkiem weekendu. I Chyba ten termin jest najbardziej optymalny.

 

 

Wieczorem na skarpie

Jeździliśmy naszymi wozami cały dzień, by wieczorem spotkać się w centrum Warszawy na al. Na Skarpie. Zaprosiliśmy na to spotkanie przyjaciół ze Stada Baranów i Automobilklubu Polski. Pojawiło się sporo ciekawych maszyn. Prawdziwą gwiazdą wieczoru stał się perfekcyjnie odnowiony Amphicar. Dodajmy, że regularnie pływający.

 

 

Oprócz niemieckiej łódki będącej czasem samochodem przyjechały takie wozy jak: świetny Fiat Ritmo, absolutnie cudowne Renault 10, Volkswagen Typ 3, Maserati 424, Ford Capri, Citroen DS, Fiat 500, Ford Mustang, Fiat Panda Pink czy BMW Z3 Coupe.

 

 

Po wymianie kilku zdań, popatrzeniu w lewo i w prawo, pojechaliśmy się wzmocnić na Nocny Market. Była okazja do kilku zdjęć wieczorową porą i awarii Fiata. Kolejny oficjalny Drive it Day już za rok, choć oczywiście namawiamy do jazdy klasykiem na co dzień.

 

 

 

 

Poprzedni artykułTrzy w jednym
Następny artykułForza Italia znowu dowozi!