Nie żyje Norman Dewis, kierowca fabryczny Jaguara w latach 1952-1985. Zmarł 8 czerwca 2019 roku w wieku 98 lat. Uznawany za legendę brytyjskiej motoryzacji. Ustanowił rekord prędkości dla seryjnie produkowanego auta Jaguara D-type, który wyniósł 172,4 mil na godzinę (277,5 km/h).
Dzięki jego wiedzy i doświadczeniu powstało 25 modeli Jaguara, między innymi C-type, D-type oraz najbardziej znany – E-type, a także Mk II oraz XJ. Fani marki oszacowali, że w swoim życiu Norman Dewis przejechał 250 tysięcy mil (ponad 400 tysięcy kilometrów) z prędkością ponad 100 mil (około 160 km/h).
Urodził się 3 sierpnia 1920 roku w Coventry. Miał uczyć się w szkole o profilu artystycznym, ale plany pokrzyżowała śmierć ojca, gdy Norman miał 14 lat. Zamiast się uczyć, musiał zarabiać na życie. Początkowo pracował jako dostawca w sklepie spożywczym, lecz niebawem zatrudnił się w fabryce Humbera, która znajdowała się kilka przecznic od jego domu.
Strzelec pokładowy
Później pracował w fabryce Armstrong-Siddeley jako czeladnik, lecz jego kariera ponownie została przerwana, tym razem przez wybuch II wojny światowej. Wstąpił do Królewskich Sił Powietrznych, gdzie służył jako strzelec na pokładzie bombowca Blenheim.
Po wojnie powrócił do pracy w przemyśle motoryzacyjnym w firmie, Lea-Frances, lecz już w 1951 roku przeniósł się do Jaguara. Został zauważony przez szefa inżynierów tej firmy Billa Heynesa. Wtedy Norman Dewis został kierowcą fabrycznym. Dzięki temu spotkał Williamia Lyonsa, właściciela firmy.
Procedury i jakość
Dewis nie tylko jeździł godzinami w kółko po torze, patrząc co się zepsuło albo odpadło, ale przede wszystkim opracował uniwersalne procedury, które miały poprawić jakość wykonania samochodów. Prowadził też badania nad wprowadzeniem do Jaguara hamulców tarczowych.
Technologie testowali w praktyce, gdy Jaguar C-type prowadzony przez Strilinga Mossa, wystartował w 1952 roku w Mille Miglia. Norman Dewis siedział na miejscu pasażera. Już prawie zajęli drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, gdy 160 kilometrów od mety walnęli w skałę i było po rajdzie.
Rekord na Jabbeke
Rok później, na zamkniętym dla ruchu odcinku autostrady w okolicach Jabbeke w Belgii wystartował za kierownicą stuningowanego Jaguara XK120 do bicia rekordu prędkości.
„Ale byliśmy wtedy głupi! Auto miało wykonaną z pleksiglasu owiewkę, którą przykręcili śrubami, kiedy już wsiadłem do auta. Malcolm Sayer, specjalista od aerodynamiki, powiedział, że jeśli przekroczę 160 mil na godzinę, to wóz oderwie się od nawierzchni. Pojechałem 172,4 mili na godzinę, ustanawiając rekord prędkości.
Sześć tysięcy obrotów
W wywiadzie z 2014 roku powiedział, że gdy zbliżał się do punkt pomiaru prędkości po prostu zwiększył obroty silnika do 6 tysięcy. „Wiedziałem, że jadę naprawdę szybko, ale nie miałem pojęcia, ile. Czułem wówczas, że wóz zaczyna nosić delikatnie na boki, co oznaczało, że zaczyna się podnosić. Ale nie było źle. Dałem sobie z tym radę”. O tym, że ustanowił rekord, Norman Dewis dowiedział się dopiero, jak podniesiono przezroczystą kopułę wozu.
Potem, za kierownicą D-type’a, przygotowywał się do startu w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Na prostej o nazwie Mulsanne osiągnął prędkość 192 mil na godzinę (308,9 km/h).
W kółko to samo
Po rajdowych emocjach wracał do codziennego kieratu. Dzień pracy był ciężki i nudny. Większość czasu spędzał na torze MIRA w Warwickshire, gdzie przejeżdżał 500 mil, czyli jakieś 800 kilometrów dziennie ze średnią prędkością 130-140 mil na godzinę (ponad 200 km/h).
I nie było wówczas bajerów rejestrujących każdy parametr pracy samochodu i człowieka. „Musiałem zapamiętać wiele rzeczy. Kiedy po zrobieniu 20 okrążeń z prędkością 140 mil na godzinę zjeżdżałem do pitstopu, mechanik wypytywał mnie: temperatura wody, temperatura oleju w skrzyni i wiele innych. Wszystko musiałem pamiętać. Jeśli o czymś zapomniałem, robiłem chwilę przerwy i wracałem na tor”.
Dewis przez wiele tygodni testował E-type’a, żeby upewnić się, że za każdym razem osiąga prędkość maksymalną 150 mil na godzinę (240 km/h), a potem ostatniego dnia pojechał tym wozem nocą, aby pokazać go podczas salonu samochodowego w Genewie.
Wydachować XJ13
Za kierownicą XJ13 cudem przeżył wypadek po tym, jak przy prędkości 135 mil na godzinę pękła tylna opona. Auto dachowało i przekoziołkowało kilka razy. Zanim wóz wypadł z trasy, Dewis, który nie był przypięty pasami, zdążył schować się pod deską rozdzielczą.
Nic mu się nie stało. Kiedy wrócił do domu, powiedział żonie, że musi wieczorem odpocząć, bo miał ciężki dzień w robocie. Wypadku nie udało się zachować tajemnicy, bo następnego dnia lokalne gazety krzyczały nagłówkami: „Norman Dewis rozbił prototypowego jaguara przy prędkości 140 mil na godzinę”.
Człowiek od wypadków
Z tymi wypadkami to było zresztą tak, że do niektórych doprowadzał celowo. Może nie ten w Le Mans, ale w 2000 roku mówił w wywiadzie dla magazynu „Motor Sport”: „Powinniśmy wiedzieć, co dzieje się z samochodem, gdy strzeli mu opona podczas jazdy z maksymalna prędkością. Kiedy opona wybucha, musisz trzymać się samochodu, starając się pozostać na drodze. To należy do obowiązków kierowcy testowego”.
Po odejściu na emeryturę w 1985 roku Dewis współpracował z Jaguarem, występując na Festival of Speed w Goodwood, a w 2012 roku wspólnie ze Stirlingiem Mossem wystartował Jaguarem C-type w Mille Miglia.
W 2015 roku Norman Dewis otrzymał Order Imperium Brytyjskiego za zasługi dla brytyjskiej motoryzacji.
Niedługo przed śmiercią brał udział w akcjach promocyjnych elektrycznego Jaguara I-Pace.