Dziś jeździliśmy klasykami w tę i z powrotem, tam i nazad, do pracy i na ciacho. Jeździliśmy, bo Polski Związek Motorowy wrócił do idei Drive it Day, czyli dnia jeżdżenia zabytkiem jak współczesnym pojazdem. Ale przede wszystkim jeździliśmy, bo bardzo lubimy nasze graty, zabytki, stare auta. Movendus był jednym z patronów medialnych wydarzenia.
Główna Komisja Pojazdów Zabytkowych PZM organizowała podobne imprezy w latach 2009 – 2015. W tym roku pomysł na Drive it Day wydawał się wręcz idealny. Nie ma rajdów, spotów i zlotów, a jeździć się chce – byle by znaleźć dobry powód. Wiemy, że wielu z Was jeździ klasykami na co dzień, ale większość ludzi potrzebuje powodu by swoje cacka wyciągnąć z garaży. Takim powodem może być Drive it Day, który w Wielkiej Brytanii ma już wieloletnie tradycje.
Jeździli w całym kraju
Czy akcja się udała? W zeszłych latach bywało z tym różnie. W tym roku na pierwszy rzut oka wydawało się, że jest średnio. Zabytków na ulicach poruszało się tyle, ile rozsądku jest w polskiej polityce. Ale to tylko pozory.
Z relacji na Facebooku czy Instagramie widać było, że cała Polska dziś ruszyła swoje graty. Ktoś jechał Syreną 103 do pracy, jakaś para podjechała Wartburgiem pod bar mleczny zjeść chłodnik, a pewien Wojtek zaparkował Warszawę 203K pod szpitalem. Dzięki mediom społecznościowym zauważyliśmy, że akcja ma sens i zmobilizowała miłośników pojazdów zabytkowych w całym kraju. Entuzjazm i radość ludzi bardzo nas cieszy.
Klasyki nocą i popołudniu
Osobnym tematem były wieczorne spoty i kruzingi w poszczególnych miastach. Wiele klubów postanowiło spotkać się wieczorem na wspólnym przejeździe przez miasto. Takie zebrania zorganizowano m. in. w Bydgoszczy, Radomiu i Puławach.
W Warszawie zwieńczenie całodniowej akcji zorganizowała redakcja Movendusa. Od 18.30 w trzech punktach w centrum stolicy rozstawili się ludzie z aparatami w rękach, by fotografować przejeżdżające pojazdy. Byli to Rafał Andrzejewski i Artur Perzanowski przy PKP Warszawa Powiśle, Wladimir Automotive przy Książęcej, Michał Leśniewski w al. Na Skarpie oraz tajny punkt z Piotrem Skowronem na pl. Trzech Krzyży. Między tymi punktami kręciła się jeszcze Julia Hebdzyńska (Girls classic). Efekty pracy fotopunktów będziemy prezentować na stronie i na naszym Facebooku.
Holden King
Zgodnie z naszymi oczekiwaniami frekwencja była o wiele mniejsza niż na fotospotach Youngtimer Warsaw. Aby jeszcze bardziej nie przekonać nieprzekonanych do wyjazdu, tuż przed rozpoczęciem pracy punktów spadł rzęsisty deszcz.
To musiało się odbić na liczbie uczestników. Na szczęście i tak na naszym fotokruzie pojawiło się sporo, bo kilkadziesiąt pojazdów. Wiele z tych wozów nie widzieliśmy wcześniej na spotach Youngtimer Warsaw, a największym walorem spotkania była różnorodność pojazdów: od Komara i Trabanta 601 przez Simcę 2L i Fiata 128 3P po Porsche 911 i Saaba 96 Sport. Warto wyróżnić światową premierę na warszawskiej imprezie czyli Oldsmobile’a z nadwoziem Holdena z 1926 roku należącego go Grzegorza Frunckowskiego. Naszym zdaniem był to król tego spotkania.
Kruzing
Około godziny 20.00 wszyscy uczestnicy fotokruzu przyjechali przed Muzeum Ziemi w al. Na skarpie, skąd po półgodzinnym spotkaniu i rozmowach, ruszyliśmy na krótki przejazd po centrum Warszawy. Metą był parking przy PKP Warszawa Powiśle. Zaraz potem znów rozpadał się deszcz i wszyscy szybko udali się do domów.
Czekamy na więcej
Powrót do Drive it Day uznajemy za udany. Obawialiśmy się, że po przerwie pomysł nie chwyci. Jednak obawy były niepotrzebne i uważamy, że takie imprezy są bardzo potrzebne.
FOTOGRAFIE: Michał Leśniewski