Chciałoby się zaśpiewać coś w stylu: „Ta ostatnia sobota”, ale po włosku. Kończy się sezon, o czym nieubłaganie przypomina nam pogoda. Jednak wysoka wilgotność i przejściowe opady mają jedną zaletę. Powodują, że zieleń staje się intensywna. Dzięki temu auta świetnie prezentują.
Te nasycone kolory przebijały przez deszczową pogodę w pałacu w podwarszawskim Rozalinie, bo tam odbywała się tegoroczna impreza Forza Italia. Fajne okoliczności przyrody, architektury oraz włoska kuchnia dopełniały całości.
Niektórzy uczestnicy imprezy wzięli udział w rajdzie turystycznym. Start odbywał się sprzed podjazdu przed pałacem, a niektóre załogi miały na swych autach naklejki z rajdów sprzed dekady.
Włosi, róbcie samochody!
Powtarzamy z uporem maniaka (motoryzacyjnego): o Włochach, ich dyscyplinie oraz organizacji pracy możemy mówić wszystko, ale jak zaprojektują samochód, to… sami wiecie. Wszelkie zachwyty z naszej strony byłyby tylko bełkotem odurzonego sporą dawką Amaretto czy innego Aperolu.
Uwagę przyciągał więc Fiat 130 coupé. O jego zjawiskowych liniach nie będziemy się rozpisywać, sami zobaczcie. Jednak konsekwentnie uważamy, że sedan jest fajniejszy.
Policyjna Giulia
Na widok Alfy Romeo Giulii uśmiechnęła się gęba i od razu przed oczami przesunęły się sceny z filmów poliziesco z lat 70., w których wersje policyjne były bezlitośnie demolowane na pęczki w czasie szaleńczych inseguimento ulicami włoskich miast.
Wystarczy przypomnieć sobie takie tytuły jak „Roma Violenta”, „Roma a mano armata”, „Milano trema” i wiele innych. Tam nie było ściemy: jak się ganiali, to naprawdę. Pościgi nierzadko filmowano w ruchu miejskim, a zgrzyt gniecionej blachy był nie do podrobienia. Na marginesie – wiele z nich miało całkiem niezłą muzykę.
Tu i ówdzie wśród intensywnej zieleni przebijały się do słońca, którego jak na lekarstwo, czterolistne koniczynki w najróżniejszych kombinacjach i wieku. Jednym z partnerów wydarzenia był Maserati Chodzeń, który wystawił swojego GranTurismo GT4.
Węgierska Duna
Nieco na uboczu odnaleźliśmy Fiata Dunę, który został sprowadzony z Węgier. Pamiętamy, że w Warszawie był co najmniej jeden taki wóz, gdyż widzieliśmy go na własne oczy. Do czego to doszło, żeby emocjonować się Fiatem Uno w sedanie przeznaczonym dla wiekowego odbiorcy. Trzeba zaznaczyć, że takich wozów jest mniej niż okrzyczanych Ferrari, których na tegorocznej imprezie było kilka.
Ale to one magnetycznie przyciągały oglądających, a nie poczciwy unikat, do którego chyba nie bardzo przyznaje się koncern z Turynu. Spośród innych zabytków, które pojawiły się na Forza Italia, a które lubimy najbardziej pojawiły się także Fiaty 127 w kilku wersjach, 1100, niezardzewiałe Ritmo, pięćestka, maluch oraz kuriozalnie kanciasta Argenta.
GTAm jest tu
Jednak clou programu stanowiła Alfa Romeo Giulia GTAm. Zielony potwór zbudowany z okazji 110. rocznicy istnienia marki, lecz przede wszystkim hołd złożony pierwszej GTA z 1965 roku. Giulia Gran Turismo Alleggerita została zbudowana przez firmę Autodelta na bazie Giulii Sprint GT. Jako sportowy wóz z najwyższej półki wygrywała niezliczone imprezy na całym świecie.
Giulia GTAm jest maszynką do wygrywania. Wygrywa nie tylko osiągami silnika V6 2,9 l Bi-Turbo i mocą 540 KM, lecz również wyglądem. Zapraszamy do mini galerii tego auta. Przedni spojler, regulowane aerodynamiczne skrzydło, a w środku kubełki Sabelt z sześciopunktowymi pasami i – last but not least – klatka bezpieczeństwa.
FOTOGRAFIE: Michał Leśniewski