Le Corbusier mówił, że to miasto jest katastrofą, ale piękną katastrofą. Trudno się z nim nie zgodzić. Chyba, że rozmawiamy o klasycznych wozach. W tym przypadku to miasto jest po prostu katastrofą.

 

 

Jeśli już spotka Was to szczęście i zobaczycie na ulicach Nowego Jorku jakiegoś klasyka czy youngtimera bądźcie przygotowani na to, że z reguły są to wozy w stanie niezłym, ale noszą ślady walki – Nowy Jork to miejsce bitwy o miejsca parkingowe. Więcej o tym jak ciężko jest z miejscami parkingowymi przeczytacie w pierwszej części naszej relacji z Wielkiego Jabłka. Dlatego Econoline w wersji salonka, w tak pięknym stanie jak możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu to naprawdę ewenement.

 

Nowy Jork

 

Żandarm w Nowym Jorku

Jednak jeśli jesteśmy przy ewenementach – jak ustaliliśmy w pierwszej części relacji z Wielkiego Jabłka, można tu też trafić na Citroena. Okazuje się, że jest ich tutaj trochę, szacuje się, że około 40 sztuk, przynajmniej tak twierdzą ich właściciele nagrani podczas świętowania Dnia Bastylii.

Jednak wszystkie wozy ze wspomnianego filmu wydają się być w świetnym stanie, ale 10 lat temu nasz przyjaciel Kuba Niemcewicz trafił w Nowym Jorku na model GS wyglądający gorzej, znacznie gorzej. My za to trafiliśmy na bardzo specyficzne kombo, które jak się okazało należy prawdopodobnie o tego samego człowieka co GS.

Stojące na Manhattanie obok siebie CX i BX to widok niezwykły. O ile ten pierwszy model w USA był sprzedawany i można tam spotkać jego śladowe ilości, to BX zdecydowanie jest tam przybyszem z innej planety.

 

 

Oczywiście bardzo szanujemy pomysł ściągnięcia takiego wozu za ocean, ale nie bardzo jesteśmy w stanie zrozumieć po co ktoś sprowadził do USA z Hiszpanii późnego, dość mocno poobijanego BX-a. I to z dieslem pod maską. To zapewne jakiś fetysz, bo koszt transportu musiał być znacznie wyższy od ceny tego egzemplarza. To oczywiście tylko nasze gdybania, ale jednak sytuacja jest dość frapująca.

Co do CX-a to ten sam europejski egzemplarz widziano kilka lat  temu w Portland w Oregonie. Krótkie internetowe śledztwo pozwoliło ustalić, że oprócz tych dwóch aut, wspomnianego wcześniej GS-a, ich właściciel ma jeszcze jednego GS-a w doskonałym stanie. To musi być ciekawy człowiek. A czerwony BX zafrapował nie tylko nas. Możecie go też zobaczyć tu, tu i tu.

 

 

Muzeum czego?!?

Nawet nie próbujcie pytać w Nowym Jorku o jakiekolwiek muzeum motoryzacji. Usłyszycie w najlepszym wypadku, że pomyliście miasta i Los Angeles jest po drugiej stronie kraju. Zamiast tego lepiej odwiedźcie tamtejsze Muzeum Transportu, a przede wszystkim idźcie do nowojorskich klasyków czyli Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Metropolitan Museum of Art, Muzeum Guggenheima, Międzynarodowego Centrum Fotografii czy wspaniałego Muzeum Historii Naturalnej. Samochody pooglądacie sobie gdzie indziej.

 

 

Była kolej, jest park

Zdecydowanie szybciej niż zabytki znajdziecie w Nowym Jorku ciekawą architekturę i założenia urbanistyczne. Warto zobaczyć  High Line Park stworzony w śladzie dawnej kolejowej linii towarowej ciągnącej się wiaduktami. Będąc w Wielkim Jabłku nie wypada odpuścić dworca Grand Central, niezwykłego The Vessel, Mostu Brooklyńskiego czy eklektycznego budynku General Electric. Oczywistych (i oklepanych) miejsc jest do odfajkowania jest rzecz jasna w tym mieście więcej. Ale namawiamy Was też, żebyście na chwilę zapomnieli o przewodnikach i koniecznie zobaczyli też kilka miejsc mniej oczywistych. I mniej turystycznych. Na przykład Cieśnienę Harlemską i jej ujście do rzeki Hudson z malowniczym Spuyten Duyvil Bridge z obrotowym przęsłem czy willę Charlotte Bronte z 1926 w tej samej okolicy.

 

 

Nowy Jork z lotniskowca

Na Staten Island możecie znaleźć niezwykle malownicze cmentarzysko statków (w okolicy Rossevile). Pozostając w temacie marynistycznym – na nabrzeżach Manhattanu stoi zacumowany olbrzymi lotniskowiec USS Intrepid, a na nim m.in. Concorde czy Lockheed SR-71 Blackbid. Jakby tego było mało  obok jest jeszcze łódź podwodna z czasów II Wojny – Growler. Tak, to wszystko możecie zwiedzić.

Możecie też wagonikiem kolejki linowej dostać się na Roosevelt Island. Tam możecie obejrzeć przepiękny, choć trochę przerażający, zrujnowany budynek dawnego szpitala. Warto zwiedzić też dzielnice West Village, Dumbo oraz przede wszystkim Brooklyn. Bez planu, bez miejsc do odhaczenia. Będziecie mieli z tego najwięcej frajdy. Gdybyście jednak potrzebowali pomysłów pod tym linkiem znajdziecie ich całe mnóstwo.

 

Nowy Jork

 

fotografie: Kaja Kasarełło

 

Poprzedni artykuł#fotostory: Rocznica w czasie zarazy
Następny artykułMercedes L 319: jest robota do zrobienia