Kiedy nie możemy ruszyć w drogę, bo na przeszkodzie stoi pandemia, to droga przychodzi do nas – mamy to dzięki Audi. Australijski oddział firmy opublikował czterogodzinną reklamę, która ma sprawić, że nie wychodząc z domu poczujemy się jak w trasie. Cztery godziny trwa mniej więcej jazda z Warszawy do Katowic z postojem na kawę. Albo trasa ze Szczecina do Wrocławia.
Reklama Audi została nakręcona w Nowej Południowej Walii. Ekipa liczyła cztery osoby, dwa samochody i niezliczone kamery. Wyreżyserował ją Luke Bouchier dla agencji We Are Social pracującej dla australijskiego oddziału Audi. Jak mówią twórcy, skromna ekipa została podyktowana zaleceniami władz.
Krajobraz po pożarach
Samochód jedzie przez tereny, które zostały spustoszone przez katastrofalne pożary na przełomie 2019 i 2020 roku. W pożarach zginęły 34 osoby, zniszczonych zostało 2500 budynków. Spłonęły 103 tysiące hektarów buszu. Statystyki i dramatyczne zdjęcia obiegały co chwilę wiadomości, dopóki nie zaczęła ich wypierać pandemia koronawirusa. Jest więc tu drugie dno. Możemy zobaczyć, jak przyroda odradza się po uderzeniu niszczycielskiego żywiołu. Jest to również nawiązanie do tego, że po przejściu pandemii, życie również zacznie wracać do normy. Chociaż niektórzy mówią, że będzie to zupełna inna rzeczywistość.
No dobra, cztery godziny w trasie, to co innego niż cztery godziny w domu. W ciągu dwustu czterdziestu minut w domu można zrobić dużo: rozmontować rury pod zlewem i nie umieć ich złożyć, upiec ciasto, obejrzeć prawie cały sezon serialu. Na przykład.
W domu i w pracy
Możesz odpalić tę reklamę w tle i pracować, używając jej jako relaxing music for work and study, których pełno na tubce (przyznać się, kto używał?). Pod względem muzycznym to fajny ambientowy klimat, który stworzył John Hassell w swoim studiu w Marsylii. Nie ruszał się z niego na krok, oczywiście w ramach społecznej izolacji.
Reklama Audi będzie też dobrze wyglądała na płaskim telewizorze o przekątnej Panoramy Racławickiej. Otrzymamy wtedy połączenie programu podróżniczego z pejzażem malarskim. Możesz wreszcie usiąść, pić wino i rozmawiać z żoną czy tam kochanką o czymkolwiek. Napisałbym, że można też zaprosić znajomych, ale to dopiero, gdy pandemia stanie się niewyraźnym wspomnieniem. Ale kiedy podczas wspólnej rozmowy wraz z gośćmi będziecie zerkać co jakiś czas na przesuwające się na ekranie widoki, zapomnicie, że to reklama. Nie ma też znaczenia, że widocznym w niej samochodem jest Audi A6 i że może to być najnudniejszy wóz na świecie. Co więcej – goście może nawet zainteresują się, co to za dziwny program i tematy do rozmowy pojawią się błyskawicznie.
Nie jest to najdłuższa reklama. Tę konkurencję w cuglach wygrał brazylijski Procter&Gamble, który 8 grudnia 2018 roku w telewizji Woohoo emitował reklamę Old Spice’a trwającą 14 godzin: od 6.00 rano do 20.00 wieczorem. Uff!
Ogród wizualnych rozkoszy
Jeśli chcecie powiedzieć jak John Cleese w słynnym skeczu Monty Pythona: My nipples explode with delight, obejrzyjcie pięciogodzinną reklamę Apple’a z tego roku. Została nagrana w Ermitażu iPhonem 11 Pro. Stanowi jedno ujęcie i jest nawiązaniem do filmu „Rosyjska Arka”, nakręconego w 2002 roku przez Aleksandra Sokurowa. Jednak tamten obraz trwa zaledwie 96 minut.
Pięciogodzinną epopeję wyreżyserował dla TBWA\Media Arts Lab 29-letni Axinya Gog. Takiego materiału nie wciśnie się w blok reklamowy pomiędzy dobranockę a dziennik telewizyjny. Oczywiście nie po to został nakręcony. Próżno szukać tam szczucia cycem jak w reklamie blachodachówki w telewizji kablowej dawnego miasta wojewódzkiego średniej wielkości.
Po co w takim razie powstał? Bo mógł. To nie tylko pokaz możliwości smartfona (po zakończeniu nagrania zostało ponoć jeszcze 18% baterii), lecz przede wszystkim niebywała orgia estetyczna.
To eksplozja innych wrażeń, niż te, które oferuje nam reklama Audi. Lecz tak samo możemy przeżywać je w domu na kanapie, nie obawiając się, że ktoś zobaczy dziury w naszych skarpetach. Niejeden z nas cmoknie z zachwytem nad XVIII-wiecznym Pałacem Zimowym zbudowanym dla carycy Elżbiety, a przekształconym w galerię sztuki przez cesarzową Katarzynę II.
Od Caravaggia do szprosów
Pewna ręka z iPhonem na steadycamie prowadzi nas przez pełne przepychu korytarze i sale obwieszone dziełami Caravaggia, Raphaela, Rembrandta, Tycjana i setek innych wybitnych malarzy. Do tego balet i muzyka. 30-minutowy finał wypełnia gra rosyjskiego pianisty Kiryła Richtera.
Ręka w górę, kto był w Ermitażu? Albo przynajmniej w Luwrze? A kto obejrzał wszystkie eksponaty od deski do deski? Dziękuję. No właśnie.
Nawet ten, komu wydaje się, że Ermitaż to taka dziwna walizka z XIX wieku albo narzędzie leżące zwykle gdzieś pomiędzy laubzegą a buchwelkiem, doceni taką reklamę. Zanim wyłączy, przewinie jeszcze trochę na podglądzie i popatrzy na kapiące złotem wnętrza. I natychmiast zapragnie przeszczepić je do swojego mieszkania w bloku w Norylsku albo w Jekaterynburgu. Złote szprosy w oknach i dywany na ścianach będą zwieńczeniem tego planu.
Po wytężonej pracy należy się odpoczynek. Na przykład przy szklaneczce czegoś mocniejszego. W takim przypadku pomocą służy 45-minutowa reklama whisky Yule Log z Nickiem Offermannem.
To już inny klimat to, co oferuje reklama Audi. Jest banalna, aż zęby bolą: facet na fotelu nalewa sobie whisky i sączy co jakiś czas. Offerman staje się jednym z nas, uczestnikiem posiadówy. Sygnalizuje nam, że nie zawsze trzeba gadać, a cisza może być fajna. Dla spragnionych dłuższego kontaktu z panem przy kominku, można włączyć sobie także wersję dziesięciogodzinną.
I jeszcze jedno: jeśli będziecie je oglądać dostatecznie długo, zorientujecie się, że zostaliście sami ze sobą. Trochę jak medytacja, może odmienny stan świadomości. I co, dobrze wam razem?
Fotografie: Audi AG