W tym wypadku nie będę obiektywny. Jeżdżę marokańskim SOMACA-Renault 4, czasem odpalę Renaulta Medalliona, a w portfolio moich byłych fur znajdziecie kilkanaście wozów tej marki, z amerykańskim Alliance na czele. Zbiory Renault Classic zgromadzone we Flins-sur-Seine to mekka dla takich świrów jak ja.

 

W Polsce nie wszyscy doceniają francuskie wozy. Nie będę z tą opinią teraz polemizował. Moim zdaniem ludzie omijając marki znad Sekwany jak piekielnych ogni wiele tracą. Uwielbiam francuskie podejście do motoryzacji, które nie jest tak sztampowe i poukładanie jak w pojazdach japońskich czy niemieckich.

 

Idealne Renault 16 i prototyp Projet 900 z 1959 roku

 

Muzeum, nie muzeum

Dla wszystkich, nie tylko miłośników marki, wizyta w budynku Renault Classic przy fabryce we Flins-sur-Seine będzie czymś niezapomnianym. Niestety Renault ma trochę inne podejście do muzealnictwa niż Peugeot czy marki niemieckie. Centrum Renault Classic nie jest otwarte dla każdego. Drzwi warsztatów i magazynu otwierają się przy okazji prezentacji dla dziennikarzy lub podobnych eventów. Doskonale to znamy, chociażby z ich samochodów – Francuzi lubią mieć swoje zdanie na każdy temat i nic z tym nie zrobisz. W tym wypadku kierownictwo, zapewne przy jakiejś kolacji suto zakrapianej winem zakąszanym żabami i śmierdzącym serem, stwierdziło, że ich lepsze będzie żywe, mobilne muzeum. Pojazdy zgromadzone we Flins można zobaczyć podczas rajdów i imprez takich jak Le Mans Classic czy Goodwood Festival of Speed. Widzieliśmy kiedyś kilka unikalnych Renault 4 z tej kolekcji podczas zlotu w Thenay z okazji 50-lecia legendarnej Quatrelle, a przy okazji tej wizyty we Flins kilkoma nawet pojeździć po Île-de-France – o tym napiszemy już niedługo!

 

Renault 20 Turbo 4X4, którym Bernard Marreau wygrał w 1982 roku Rajd Paryż Dakar. Obok Renault 17 Gordini.

 

Samochody pojawiają się także na wystawach. Gdyby nie pandemia z pewnością kilka lub kilkanaście z nich prezentowano by na paryskim Retromobile. Czasem zobaczyć je można w Essen czy w Barcelonie lub na innych imprezach targowo-wystwienniczych.

R5 z Kormoranem

Pojazdy z kolekcji Renault Classic są wystawiane także w salonie firmowym przy Polach Elizejskich w Paryżu. Zarówno ja, jak i Rafał, pamiętamy klasyczną „piątkę” prezentowaną właśnie w tym salonie. Miała na kołach opony marki Kormoran, na co oczywiście zwróciliśmy uwagę. Niezależnie od siebie, będąc tam w innym czasie. Oczywiście wóz do tej pory jest wyposażony w ten polski akcent.

 

 

Jeżdżą wszędzie

Plusem zbiorów Renault jest to, że zdecydowana większość pojazdów jeździ. Podczas pokazów dla dziennikarzy można się przejechać idealną „szesnastką” czy „dziesiątką”, ale też autami przedwojennymi! Poza tym bolidy F1 Benettona czy Williamsa czasem wyjeżdżają na tor i za pomocą Alaina Prosta pokazują co potrafią. Takie same zadanie mają rajdówki, które, zazwyczaj dzięki Jeanowi Ragnottiemu, wracały do lat świetności podczas przeróżnych eventów. Na wspomnianym już zlocie w Thenay Ragnotti pokazał zgromadzonym co potrafi rajdowe R5 Turbo. Muszę stwierdzić, że legendarny kierowca nie oszczędzał muzealnej fury. Przy sprzedaży Renault Classic nie będzie mogło napisać: „trzymany pod kocem, dziadzio jeździł tylko do kościoła”.

 

 

Nieruchomości i pracownicy

Są też wozy, które nie mogą jeździć lub firma nie chce by jeździły. Zazwyczaj są to prototypy, samochody studyjne, wykonane w jednej sztuce by pokazać je na targach. Teraz też pełnią taką rolę.

Renault Classic podaje, że kolekcja liczy sobie 740 pojazdów. Dane nie są już aktualne, bo liczba aut cały czas rośnie. Szacujemy, że teraz jest ich około 760. Dział zajmujący się historią marki założono jeszcze w latach 80. jako “Renault Histoire et Collection”, a jego siedziba znajdowała się w Boulogne-Billancourt, na zachodnich przedmieściach Paryża. Warto podkreślić, że to właśnie w tym miejscu w 1898 roku zaczęła się historia marki. Zresztą replika pierwszego wozu Louisa Renault dumnie parkuje we Flins wśród innych perełek. Kolejnym miejscem związanym z kolekcją jest Plessis-Robinson, gdzie w tej chwili znajduje się oficjalna siedziba działu.

 

Renault 21 4X4 startujący we francuskich mistrzostwach samochodów turystycznych

 

Od 2003 roku zbiory są przenoszone do Flins-sur-Seine, gdzie od 1952 roku znajduje się jedna z fabryk koncernu. Początkowo w dziale historycznym pracowali wolontariusze i emerytowani pracownicy firmy. W tej chwili Renault Classic to profesjonalny dział marketingowy zajmujący się tylko historią i dziedzictwem firmy.

W Plessis-Robinson zostało sześciu pracowników biurowych zajmujących się kontaktami z klubami, miłośnikami marki i dziennikarzami. Organizują wyjazdy pojazdów na zloty, rajdy i pokazy. We Flins pracuje pozostała siódemka pracowników. Głównie w warsztacie. Nie wszystkie prace związane z pojazdami są wykonywane na miejscu. Renault Classic chwali się, że w promieniu 10 km znaleziono świetnych fachowców, którzy potrafią dorobić, przerobić, zmienić, naprawić każdy element klasycznej „renówki”.

 

Renault Floride.

 

Co Wy tam macie?

My tu gadu gadu, a przecież najważniejsze są zbiory. Co znajdziemy wśród eksponatów? Dużo widać na naszych zdjęciach. Oczywiście są modele najstarsze, część z nich to repliki. Dla renówkowych ortodoksów z pewnością ważne będą idealnie utrzymane lub odrestaurowane Renault 12, 16 czy 4CV. Ale dla większości miłośników motoryzacji największą wartość stanowią samochody z przeszłością sportową jak Renault 20 – zwycięzca Rajdu Paryż Dakar z 1982 roku, bolidy F1 z silnikami Renault czy wyścigowy Renault 21 Jeana Ragnottiego.

 

Paryska taksówka zniszczona przez Rogera Moore’a w filmie „Zabójczy widok”.

 

Z pewnością dużo frajdy sprawi spojrzenie na prototypy takie jak Espace F1 z centralnie umieszczonym silnikiem rodem z Formuły 1, Autobleu stworzony na bazie gratów z 4CV czy ekstrawagancki Projet 900 – studium auta przyszłości z 1959 roku z nadwoziem projektu Ghia i silnikiem V8 umieszczonym z tyłu. Nie brakuje też wozów związanych z szeroko pojętą popkulturą jak połówka R11 z filmu „Zabójczy widok” czy R4 przerobione na potrzeby komedii „Nic do oclenia”. Gdzieś wśród eksponatów Renault Classic (akurat nie wystawionym tego dnia) jest także jedna z „czwórek”, którymi cztery dziennikarki Elle przejechały przez obie Ameryki.

 

Espace F1 z centralnie umieszczonym silnikiem z bolidu Formuły 1.

 

Trochę szkoda

Z jednej strony szkoda, że nie można wejść do budynku Renault Classic wykupując za kilka euro wejściówkę. Taka kolekcja powinna być pokazana publiczności. Z drugiej strony fajnie czasem odkryć jakiś zapomniany egzemplarz na jednej z imprez. Wówczas marketingowcy mogą się wykazać i przypomnieć jakąś fascynującą historię, przy okazji robiąc trochę pozytywnego szumu w mediach. „Popatrzcie co jeszcze mamy!” – takich sytuacji spodziewajmy się z Renault Classic w roli głównej. Czy to dobra droga? Sami sobie odpowiedzcie.

 

 

 

Fotografie: Rafał Andrzejewski

Poprzedni artykułZieleń dla pani Ingeborgi
Następny artykuł#fotostory: Pięćset „pięćsetek” z Sycylii, cz. 2